niedziela, 3 września 2017

Jak to właściwie jest?

Nie zliczę już, ile razy sama sobie obiecuję regularny powrót na bloga. I choć wchodzę tu regularnie to postów dalej brak. Składa się na to wiele, wiele przyczyn. Studia w roku akademickim, obecnie praca, pogoda i mnóstwo innych zajęć, a jak wiadomo, nie sztuką jest dodać zdjęcie niedbale rzuconej na podłogę sukienki czy zawieszonej na drzwiach koszuli, żeby tylko pokazać stylizację. Często też brakuje mi fotografa, który nie zawsze ma czas i wenę na nowe zdjęcia, a niestety, statywem nie operuję zbyt płynnie. 
Takim sposobem jestem, ale mnie nie ma. Nie obiecuję sobie już szerszych zmian w regularności moich postów, od października wracam na studia i doskonale wiem, że tego czasu będzie jeszcze mniej. Jednak tej blogowej atmosfery, wspaniałej społeczności, którą tu stworzyłyśmy bardzo mi brakuje :) 
Sam N. nieraz nie może wyjść z podziwu, gdy wspominając bloga, wymieniam aktywniejsze z was i pamiętam szczegóły, które pisałyście w komentarzach. Dlatego, może nie regularnie, ale powracać tu będę, za każdym razem z tą samą radością. Moda i ubrania z lumpeksów dalej są moją wielką miłością, a szafa wciąż pęka w szwach.
Sama doskonale widzę, jak wiele dało mi te kilka miesięcy prowadzenia bloga. Od prostych rzeczy, jak zlikwidowanie dylematu "w co mam się ubrać?", gdyż zawsze znalazła się jakaś wygodna stylizacja, którą obmyśliłam na bloga, przez wiele radości z waszej obecności, zainteresowania tym, co tu prezentuję, aż po pewną wzmocnioną pewność siebie, którą w jakimś stopniu przynoszą zdjęcia, publikowane na blogu, czy sam fakt pozowania do nich. 
Prowadzenie bloga to naprawdę świetna zabawa. I prawdę mówiąc, podziwiam te bloggerki, które robią to regularnie, od kilku lat. Sama obserwuję kilka takich blogów, wiem, że to kawał czasu i ciężkiej pracy. Może ze mnie bloggerka nie jest wzorowa, a nawet dobra :), ale wydaje mi się, że w tym wszystkim najbardziej liczy się dobra zabawa. 

Mam nadzieję, że czas w pewnym sensie spędzony tu ze mną, dla was również jest dobrą zabawą :)



Co więcej mogę dodać? Jedynie to, że wrócę, nie wiem kiedy, ale kiedyś się tu pojawię z kolejnym postem. Mimo, że wy tego nie widzicie, wciąż gdzieś tu jestem, loguję się, widzę licznik odwiedzin. I jest mi niezmiernie miło, że mimo braku mnie on wciąż wzrasta. I nie ukrywam też, że umieram z ciekawości, co u was słychać! 


sobota, 20 maja 2017

Aż w końcu przyszedł maj...

Obiecywałam sobie regularność, a wyszło jak zawsze. Wybaczcie moje drogie!

Jednak zainwestowałam w coś, co może choć w niewielkim stopniu pomoże mi w regularnym pisaniu postów, a chociaż dodawaniu zdjęć na instagrama - selfie stick. Trzymajcie kciuki :)

Mam nadzieję, że u Was, podobnie jak u mnie, od kilku dni świeci słońce. Deszczowa pogoda zmęczyła mnie do tego stopnia, że samo włożenie jeansowej kurtki, zamiast zimowej, poprawia mi humor na dłuuuugi czas. A ta jeansowa kurteczka to moja absolutna perełka. Nie pochodzi wprawdzie z secondhandu, jednak kupiłam ją na prawdziwej okazji, za ok 30-40 zł. 


Jeans to absolutny klasyk wśród klasyków, dlatego uwielbiam wszelkie ubrania z tego materiału. Jest zawsze modny, wygodny i pasuje niemal na każdą okazję. Choć nie przepadam za połączeniami tego samego materiału lub koloru w różnych natężeniach, tym razem moją jeansową kurtkę zdecydowałam się połączyć z jeansowymi spodniami. Kupiłam je, gdy jeszcze było zimno, z myślą o tak pięknej pogodzie. Kosztowały jedynie 2 zł, są lekkie, miękkie, wygodne i w moim ulubionym granatowym odcieniu.

Bordowa bluzka to także jedna z moich dawnych lumpeksowych zdobyczy. Wydałam na nią 2 lub 3 złote, jednak dla tego koloru - warto byłoby wydać i 5 zł :). Całość dopełniają granatowe trampki i już jestem gotowa wyjść na spacer!



Czas jednak nie pozwala mi na zbyt długie spacery. Przyszedł maj, zaczęły się zaliczenia, a już niedługo także egzaminy. Co prawda drugi rok studiów nie jest aż tak intensywny, jak się spodziewałam, jednak biorąc pod uwagę również studia zaoczne, troszkę egzaminów się zebrało.
Zbliża się dla mnie dość ciężki okres, tymczasem jednak bawiliśmy się wczoraj z N. na fantastycznym koncercie Braci :)


A jak wam minął ten czas? Są wśród nas jakieś maturzystki? - koniecznie pochwalcie się jak wam poszło :)
Dziewczyny, dajcie również znać jak z jakością zdjęć, specjalnie nie poddałam ich absolutnie żadnej obróbce i spróbowaliśmy z N. robić je na zewnątrz, mam nadzieję, że to coś poprawi :)




środa, 5 kwietnia 2017

Trzy kolory w jednym.

Przyznam, że myślałam, że szybciej wygospodaruję czas na napisanie kolejnego posta. Ale oto jestem :)

Cenie sobie klasyczny, prosty styl. Takie ubrania, w których zawsze i wszędzie wygląda się dobrze. A do tego są wygodne. Mój ostatni łup właśnie taki jest - prosty, elegancki i na każdą okazję. Bordowo-czarna koszula z białym kołnierzykiem, z lekkiego, nie gniotącego się materiału, to bez wątpienia jedna z najlepszych rzeczy, które ostatnio wiszą w mojej szafie. Bez względu na okoliczności, gdy nie mam co na siebie włożyć - chwytam właśnie po nią.

Dokładnie w tej koszuli odbyłam swoją rozmowę o pracę :) Prostota i elegancja to nie tylko białe koszule i czarne lub granatowe bluzki. Czasem możemy pozwolić sobie na szaleństwo z kolorami, zwłaszcza, gdy taka koszula nie kosztuje więcej niż 2 złote!
Planuję włożyć ją także na koncert dyplomowy mojej koleżanki, na który wybieram się w przyszłym tygodniu. Kochane, trzymamy kciuki za klarnecistkę Asię!
Ponadto w tym ten weekend świętowaliśmy kolejne urodziny mojego N. Mój najlepszy fotograf ma już 21 lat :)

A co u was? Poczułyście już wiosnę? Ja piękną pogodę przywitałam...piękną chorobą!

Nie mogę również pominąć, jak niesamowicie cieszę się, że znów tu jestem. Cudownie jest pisać, a jeszcze lepiej wiedzieć, że ktoś na te wytwory czeka. Dziękuję, że wciąż tu jesteście i powracacie :) To dla mnie bardzo budujące!

piątek, 17 marca 2017

To, co działo się przez ostatnie pół roku.

Witajcie!
Zaraz blog skończy rok, a ja pojawiałam się tu tylko przez połowę jego istnienia. Najpierw wakacyjna praca pochłonęła cały nasz wolny czas, później powrót na studia i kolejne nowości. W naszym nowym, szybkim tempie życia ciężko było znaleźć chwilę (o odpowiedniej porze :)), żeby zrobić zdjęcia. Każde kolejne miały być zrobione "jutro". Aż do dziś!

Baaardzo cieszę się, że mimo tak długiej przerwy, wciąż tu jesteście, pojawiacie się i nie zapomniałyście o mnie i tej małej społeczności. Przyznaję z ręką na sercu, że bardzo brakowało mi tej blogowej atmosfery oraz kontaktu z wami :) A co tak pochłonęło nasz czas?

Dwa miesiące ciężkiej pracy w Międzyzdrojach - lokum na drugim końcu miejscowości, więc zanim pojawiałam się w pokoju i doprowadziłam do porządku po pracy, zwyczajnie robiło się ciemno. Dopiero ostatni tydzień, zahaczający już, co prawda o wrzesień, stał się dla nas wakacyjną przygodą. Wraz z N. odwiedziliśmy Szczecin, Świnoujście i Kamminke. Całe dnie zwiedzania i, oczywiście, zakupów :) Przy okazji, moje kochane, muszę polecić wam odwiedzenie Kamminke. To niewielka miejscowość niemiecka kawałek od Świnoujścia, a posiada więcej uroku niż niejedno miejsce. Osobiście się zakochałam.
 Zdjęcie pochodzi z pięknie zagospodarowanej góry, poświęconej pamięci ofiar II wojny światowej. Przepiękny symbol, fantastyczny pomysł.
 Kilka chwil spędziliśmy też na....boisku! Muszę wam zdradzić, że N. to fantastyczny piłkarz :)


We wrześniu nadszedł czas powrotów do domów rodzinnych, a niedługo później na naszą stancję. Rozpoczęłam drugi kierunek studiów, tym razem zaocznie. N. także wybrał się ze mną na studia i znalazł pracę, która także utrudniła nam zebranie się do sesji. W międzyczasie w październiku skończyło mi się nastoletnie życie i pojawił się z nami nowy towarzysz, znany już z poprzedniego posta :)
Początkowo Niedźwiedź, który okazał się Niedźwiadką to nasza słodka przybłęda, rozświetlająca nam każdy dzień głośnym mruczeniem, specyficznym charakterem i ciekawymi pozami. Tutaj możecie zobaczyć więcej zdjęć naszego kota z sercem :)

Ja także rozpoczęłam pracę, bardziej domową, ale rozwijającą i ściśle związaną z kierunkiem studiów dziennych.
Zmieniło się też troszkę moje podejście do mody i ubrań, które poznacie w kolejnych postach. A tymczasem, specjalnie na wielki powrót, w dowód tego, że słowa dotrzymuję - wasza długo wyczekiwana, szara sukienka!




Moje drogie, tego czerwonego paska, który poleciłyście mi prawie rok temu, szukałam przez dobre pół roku. Udało mi się go kupić w wakacje, w dość okazyjnej cenie - ok. 10 zł.
N. w pewnym momencie już nie mógł ze mną wytrzymać, gdy kolejny raz przeglądałam paskową ofertę, bo "przecież do szarej sukienki muszę mieć". W końcu sam mi go wypatrzył.


Z N. zatroszczyliśmy się nie tylko o naszą edukację i doświadczenie zawodowe. Naszą pasją stało się układanie puzzli. Aktualnie realizujemy pomysł wyklejenia ściany całą kolekcją układanek. Od kilku dni jesteśmy też po przemeblowaniu naszego skromnego pokoju. Doskonały pomysł N. na postawienie łóżka pod oknem dał mi całkiem wiele możliwości na nowe zdjęcia. A kiedy są warunki do robienia zdjęć - będzie też większa motywacja!

Witajcie z powrotem! I koniecznie opowiedzcie mi, co u was słychać? Jak wiele zmieniło się przez te pół roku? I gdzie spędzałyście wakacje? 
Z ręką na sercu obiecuje częstsze posty, a jeśli chcecie mnie jeszcze więcej - zapraszam na instagrama, którego postaram się rozwinąć pod względem mojej obecności, podobnie jak bloga :)

Zdradźcie mi też koniecznie, która wersja sukienki bardziej wam się podoba - z czerwonym paskiem, jasnym czy może ta pierwsza

Powracamy!

Ile razy przymierzałam się do powrotu na bloga, prawdę mòwiąc, nie zliczę.
Jednak nadszedł ten czas, z pełną mobilizacją szykuję dla was nowe stylizacje! Już dziś nowy post, a w nim wszystko, co wydarzyło się w ostatnim pòłroczu ;)