Długo miałam wątpliwości co do opublikowania dzisiejszej stylizacji. Jak w każdej kobiecie, tkwi we mnie mnóstwo wątpliwości i ograniczeń. Jednak szykując tego posta, przypomniałam sobie, czym tak naprawdę dla mnie jest moda.
Założyłam bloga, by dobrze się bawić, dać upust moim pomysłom na stylizacje, miłości do ubrań i lumpeksowych łowów. Modę pokochałam już jako mała dziewczynka, a z zamiarem założenia strony internetowej nosiłam się kilka miesięcy. Dlaczego ? Przez wątpliwości, ograniczenia, pewną nieśmiałość czy obawy, które tak często ograniczają nas, nie tylko w internecie.
I tworząc właśnie tego posta, przypomniałam sobie, że moda to dla mnie nie to, co ładne, a to, co się komu podoba. Obecne trendy, hity, stylizacje tak bardzo ograniczają przeciętnego człowieka. Większość z nich jest oczywiście tworzona dla kobiet wysokich, szczupłych, spełniających wszelkie założenia z obecnego kanonu piękna. A dla mnie w modzie nie o to chodzi, by całkowicie podporządkować się temu, co nosi się na wybiegach. Każda z nas jest inna, wyższa, niższa, każda ma inny typ figury i inny gust. Nie każdej pasuje i nie każdej podoba się to, co jest nam narzucane. A zarazem wiele z nas, choćby podświadomie dąży do wymyślonego, gdzieś u góry, w świecie Fashion, ideału.
Często brak nam odwagi, by zaszaleć, pobawić się modą. Nosi się utarte zestawy, które na pewno do siebie pasują, najlepiej w stonowanych kolorach, prostych wzorach - oczywiście, w prostocie tkwi siła, jednak czy warto się ograniczać? Sama czasami zastanawiam się, czy wypada mi wyjść tak, czy tak ubraną.
Pamiętam czasy, gdy jako gimnazjalistka, czy początkująca licealistka, nigdy nie odważyłam się założyć krótkich spodenek z powodu kompleksów. Ile z nas pozwala sobie na tego rodzaju ograniczenia? Ile z nas, kobiet (a przecież w każdej tkwi piękno), ma problem z zaakceptowaniem siebie?
Nie chcę tu oczywiście pisać, żeby akceptować siebie bezwarunkowo, takim jakim się jest. To naturalnie najpiękniejsze, co można dla siebie zrobić. Uważam jednak, że jeśli ktoś z czymś źle się czuje, warto nad sobą pracować, ale tylko dla własnej satysfakcji, własnej radości i własnego samopoczucia.
Już dawno odkryłam, że gdy wiem, że dobrze się ubrałam, dobrze się czuje. Odkryłam też przy tym, jak często odrzucałam pewne wzory, kroje czy kolory ze względu na kompleksy. Jestem niska, mam duży biust, masywne nogi i nigdy nie miałam perfekcyjnego brzucha, ale czy to ma być powodem do odrzucenia tego, co od zawsze mi się podoba ? Bo nie pasuje, bo nie wypada ? Nie raz pisałyście w komentarzach, że bardzo podobają wam się dane wzory, czy zestawienia, ale same nie miałybyście odwagi się tak ubrać. Ja jeszcze kilka miesięcy temu nie pomyślałabym, że mogłabym prowadzić bloga modowego, z radością zakładać spódniczki czy sukienki, prezentować to, co noszę i lubię, a dodatkowo poznawać wspaniałe kobiety, w różnym wieku, z różnymi upodobaniami i poglądem na modę, dla których moje skromne, proste stylizacje staną się inspiracją.
Blog dał mi więcej odwagi i pewności siebie w ubiorze. Wzmocnił moje przekonanie, że moda, to zabawa, a ubrania, to atrybut, który ma ukazać nasze zalety, dać poczucie piękna i pewności. Ważne jest oczywiście wyczucie w tym wszystkim, ale mimo wszystko, nie warto się ograniczać!
Wysokie, jeansowe szorty marzyły mi się już od dawna. Udało mi się dostać je w jednym z secondhandów zupełnym przypadkiem. Czarna, krótka bluzka, miała być atrybutem zakładanym pod koronkowe bluzki, by zasłonić stanik, odegrała jednak zupełnie inną rolę. Lekka stylizacja, zarówno na plażę, jak i imprezę ? Oceńcie same :)
Szorty - Secondhand, 5zł
Bluzka - Secondhand , 1 zł
Zbliżają się wakacje, ja, jak i wiele z was, już niedługo zaczynam pracę, co znacznie ograniczy moje możliwości na dodawanie postów, aby jednak nie stracić z wami kontaktu zapraszam serdecznie na nowego blogowego instagrama, na którym codzienne, a przynajmniej bardziej regularnie niż na blogu :) postaram się zaprezentować moje nowe i stare stylizacje, a także ciekawsze momenty z naszych wspólnych chwil z N.